Mając 34 lata, będąc od urodzenia osobą słabowidzącą, doświadczyłem kolejnej dysfunkcji. W wyniku zasłabnięcia po spacerze w upalny dzień stałem się również osobą niesprawną ruchowo z jednostronnym niedowładem ciała. Przyczyną mojego wypadku okazał się udar krwotoczny, czyli spowodowany przerwaniem naczyń krwionośnych wylew krwi do mózgu. Na bazie własnych doświadczeń i obserwacji, chciałbym w niniejszym artykule podzielić się moimi spostrzeżeniami i przemyśleniami dotyczącymi życia jednocześnie z dwiema niepełnosprawnościami.
Najtrudniejsze są początki ...
Mimo wcześniejszych doświadczeń, które ukształtowały mój charakter, aby radzić sobie w trudnych chwilach, potrzebowałem trochę czasu na oswojenie nowej sytuacji. Ostatecznie pomogły optymizm i pozytywne myślenie, dzięki którym mogłem wreszcie potraktować problem jako kolejne wyzwanie i zadanie do wykonania.
Po uświadomieniu sobie konsekwencji nowego położenia, skoncentrowałem się na określonym celu, którym była rehabilitacja. Zaplanowałem codzienne ćwiczenia, które, bez względu na moją kondycję psychofizyczną, kontynuuję do dzisiaj. Jednocześnie zacząłem uczyć się na nowo podstawowych czynności życiowych, nie przestając poszukiwać rozwiązań dla poprawy pogarszającego się wzroku.
Każdy z tych elementów od początku w naturalny sposób traktuję priorytetowo. Unikam przy tym przejmowania się niepowodzeniami, a skupiam na radości z postępów.
Jak godzę bycie osobą słabowidzącą i niesprawną ruchowo...
Na początku istotne było dla mnie otoczenie czyli miejsca, które dość dobrze znałem i pamiętałem. Zatem gdy tylko opuściłem szpital, przeniosłem się do rodziców, którzy zaoferowali mi pomoc. Znane otoczenie pomaga mi w adaptacji do nowej rzeczywistości. Zarówno dom rodziców, z przystosowaną na moje osobiste potrzeby przestrzenią, jak również najbliższa okolica są jednocześnie czymś co znam i czego muszę się na nowo nauczyć..
Wsparcie rodziców jest dla mnie ogromną wartością także w aspekcie asysty przy czynnościach z którymi mam problemy. Jest to ważne, bo wiem, że mogę liczyć na nich w trudnych chwilach, a tych nie brakuje.
Po wielu miesiącach rehabilitacji i spacerach ze wsparciem asysty odważyłem się na samodzielne eksplorowanie najbliższej okolicy. Wybierając się na spacer, zabieram ze sobą laskę, która jest moją podpórką i służy mi do badania gruntu, zwłaszcza na nierównościach.
Idąc chodnikiem ze ścieżką rowerową, przy mniej dostrzegalnym podłożu nauczyłem się wyczuwać pod stopą pas tej ścieżki. Jest zazwyczaj delikatnie obniżony względem pozostałej części chodnika, ma bardziej gładką powierzchnię i znajduje się bliżej ulicy.
Dzięki lasce i punktom orientacyjnym mogę samodzielnie wychodzić z domu, co daje mi wiele zadowolenia i satysfakcji.
Przygotowując się do ćwiczeń z zakresu terapii ręki, w warunkach domowych doświetlam sobie miejsce ich wykonywania. Łatwiej mi dostrzec zarówno dłoń jak i wykorzystywane do ćwiczeń przedmioty.
Część wskazówek dotyczących podnoszenia sprawności zawdzięczam pracy z fizjoterapeutą oraz tyflopedagogiem, co również bardzo sobie cenię. Ponadto w internecie wyszukuję materiały związane z moimi dysfunkcjami. Są to zarówno opracowania naukowe jak i webinaria. Bazując na wiedzy z tych źródeł, mogę efektywniej pracować nad przebiegiem rehabilitacji.
Poza odpoczynkiem, pozostały wolny czas poświęcam na rozwijanie pamięć i koncentrację a także na rozrywkę w postaci kursów językowych czy gier quizowych. Dla przyjemności oddaję się moim zainteresowaniom, którymi są czytanie książek, oglądanie filmów, słuchanie podcastów tematycznych i muzyki. Przekonałem się, że urozmaicanie sobie czasu ma na mnie korzystny wpływ. Nie muszę nadmiernie eksploatować mózgu problemami, a tym bardziej towarzyszącymi im stresem czy emocjami.
Skutki uboczne oraz efekty pożądane...
Dużo łatwiej osiągać postępy w rehabilitacji ze świadomością obecności przychylnych ludzi wokół mnie. Cieszy codzienne wsparcie osób z najbliższego otoczenia. Dużo raźniej mierzyć się z codziennością również dzięki tym, z którymi mam dobry kontakt mimo dzielącej nas odległości. Budujące jest usłyszeć lub odczytać słowa wsparcia od życzliwych mi osób.
Teraz, gdy mogę angażować się także w pracę zawodową, dostaję dodatkową motywację do działania.
Podsumowanie...
Jednoczesne doświadczanie dwóch niepełnosprawności skłoniło mnie do refleksji, że nie ma znaczenia to, z iloma trudnościami się borykamy. Ważne, że potrafimy stawić czoła wyzwaniom, nawet jeśli wymagają od nas podjęcia niełatwych decyzji i powzięcia stosownych wysiłków. Pozytywne nastawienie, optymizm i pogoda ducha pozwalają mi cieszyć się drogą prowadzącą mnie do cierpliwie oczekiwanego celu.
Spodobał Ci się ten artykuł? Może zechcesz też przeczytać o nauce jazdy na rowerze przez osobę słabo widzącą?